Myśli i aforyzmy o etyce lekarskiej
Władysław Biegański
|
- Ojcami naszej nauki, jak to wiemy z historyi byli kapłani i to właśnie pochodzenie wyryło na niej odpowiednie piętno,
którego medycyna nie może i nie powinna się pozbywać. Idea pewnego posłannictwa, że tak powiem kapłaństwa, wyróżnia naszą sztukę od wszelkich innych rzemiosł.
- Już Hippokrates dowodził, że leczyć trzeba nie tylko ciało, ale i duszę chorego.
Na chore ciało stosujemy leki i inne zabiegi lecznicze, na cierpiącą wskutek choroby ciała duszę stosować powinniśmy ciepłe słowa pociechy i serdecznego współczucia.
- Gdyby mnie kto dziś zapytał, jakie cnoty uważam za najważniejsze dla lekarza, odpowiedziałbym bez wahania: ludzkość, sumienność i stanowczość.
- Kto z lekarzy ma współczucie dla chorych i wiedzę, ten może być pewnym powodzenia w praktyce. Wiedza bez współczucia rzadko daje powodzenie, częściej współczucie z odrobiną wiedzy.
- Nie widziałem nigdy, żeby zbytnia popularność i towarzyskość wyszły kiedykolwiek lekarzowi na dobre. Przeciwnie, lekarz lubiany jako towarzysz zabawy, nie zawsze jest mile widywany w chorobie.
- Upadającą etykę lekarską chcą dziś ratować przez instytucyę izb lekarskich i sądów honorowych. Daremne starania! Nikt nie stawia grobli w czasie wylewu. Skutku zaniedbania wychowawczego nie naprawia się postrachem.
- Zreformujcie system nauczania medycyny. Nie o wiedzę wam tylko chodzić powinno, lecz i o serce. Rozwijajcie w uczniach współczucie, wszczepiajcie w nich poczucie obowiązku, uczcie, że chory to nie tylko
mniej lub więcej ciekawy przypadek patologiczny, lecz nieszczęśliwy człowiek, nasz bliźni i nauczajcie przytem nie słowami, lecz własnym przykładem, a sądy honorowe będą zbyteczne.
- Każda wybitna jednostka posiada kanty, które rażą ogół. Społeczeństwo godzi się z taką jednostką dopiero wtedy, kiedy albo kanty jej zetrze, albo samo się do jej nierówności przystosuje.
- Wyrozumiałość stanowi najważniejszą cnotę społeczną. Gdyby lekarze chcieli być zawsze wyrozumiali dla publiczności a publiczność dla lekarzy, nie byłoby tak częstych skarg wzajemnych.
- Koleżeństwo jest wynikiem wzajemnego przywiązania a nie wspólnego interesu. Wspólny interes sam przez się nie tylko nie zbliża, lecz właściwie oddala ludzi od siebie.
- Koleżeństwo oparte tylko na wspólnym interesie nie jest już koleżeństwem, lecz syndykatem, zmową, która trwa dopóty tylko, dopóki istnieje cel zysku.
- Dużo się dzisiaj pisze i mówi o tajemnicy lekarskiej. Ja sądzę, że wszystko to daremnie, gdyż praw ogólnie obowiązujących postawić tu nie możemy,
a co zachować w tajemnicy, co zaś wyjawić należy, tego nikt nas nauczyć nie może, to zależy od subtelności naszej duszy, od taktu.
- Gdzie się obrócę, wszędzie słyszę hasło: trzeba dorównać zagranicy; lekarze nasi także wołają: trzeba dorównać Niemcom, Francuzom, Anglikom.
Ja zaś twierdzę, że ideałem naszym powinno być nie dorównywanie innym lecz samodzielność. Czyż wiecznie mamy zostać dziećmi, których na pasku prowadzą?
- Nie naśladujmy bezmyślnie, lecz miejmy oczy otwarte, aby odróżnić prawdę od błędu i aby, naśladując prawdę, nie krzewić błędu.
Dobry ogrodnik nie będzie sadził chwastu na swoim gruncie dlatego tylko, że ten wyrasta w innym renomowanym ogrodzie.
- Samodzielność jest wielkim darem, który zaprzepaszcza się w bezmyślnem naśladownictwie i hołdowaniu. Człowiek, który nic z siebie wysnuć nie potrafi, zasługuje słusznie na lekceważenie.
- Chwastem, wyrastającym na niwie spółczesnej zagranicznej medycyny, jest egoizm i zatracenie ideałów etycznych. Przesadziliśmy ten chwast z zagranicy, sądząc, że to pożyteczna roślina.
Wypleńmy go więc teraz doszczętnie, niech niwa nasza świeci wzorem czystości obyczajów i poświęcenia dla dobra bliźnich.
- Nie na to człowiek się uczy, aby dyplom otrzymał i miał prawo zarobkowania, lecz aby umiał, wiedział, pojmował, a wiedząc i pojmując,
aby korzyść społeczeństwu przynosił. Nauka więc i dobro powszechne — oto ideały, jakie powinny przyświecać uczącej się młodzieży.
Ideały te, jak gwiazdy stałe, nigdy nie zawiodą i są najlepszymi przewodnikami w podróży życia. To nie świeczka zarobku,
ani lampa karyery, które lada burza za gasić może, to nie błędne ogniki mrzonek utopijnych, które świecą nad bagniskiem życia i wiodą wielu podróżników do zguby.
- Szczerze boleję nad młodzieżą, która w swoich ideałach nie potrafi się wznieść po nad zarobek i egzystencyę życiową.
Widzę w tem tylko brak energii i wiary we własne siły. Ale żałuję także i tych, co karyerę za ideał sobie wybierają. Karyera to jak zalotnica,
największe względy okazuje temu, kto najmniej o nią dba.
- Słyszę dziś często zdania, że filantropia szkodzi interesom lekarza, że należy się pozbyć tego przestarzałego balastu,
pod którym nieraz kryje się wyzysk, a cały stosunek lekarzy do potrzebujących ich pomocy, należy postawić na gruncie handlowym, ściśle unormowanym.
W myśl tego radzą niektórzy urządzenie syndykatów dla obrony interesów lekarzy, ustanowienie obowiązującego minimum zapłaty, zaprowadzenie czarnych ksiąg dla niewypłacalnych dłużników itp.
Jestem najzupełniej przekonany, że taka zamiana istniejących stosunków nie wyjdzie lekarzom na dobre.
- W pracy społecznej nie trzeba się nigdy zrażać brakiem widocznego skutku. Zjawiska społeczne są skutkiem nie jednej jakiejkolwiek podniety, lecz całej ich sumy.
W tem sumowaniu się podniet żadna praca nie ginie, lecz drga niewidocznie w ustroju społecznym i jeżeli drgania te wciąż podtrzymywane będą,
to po latach wielu skutek zamierzony zjawić się musi. Może człowiek skutku swej pracy się nie doczeka, ale jak mówi poeta:
i ten szczęśliwy, kto padł wśród zawodu, jeżeli poległem ciałem dał innym szczebel do sławy grodu.
- Medycyna nie jest i nie będzie długo jeszcze nauką skończoną. Wyniki leczenia polegają w znacznym stopniu na suggestyi i na zaufaniu.
Porwawszy więc nić sympatyi i zaufania, wiążącą chorego z lekarzem, pozbywamy się najważniejszego czynnika leczniczego.
Kto wie, czy wzrastające dzisiaj w Niemczech do niebywałych rozmiarów partactwo lekarskie nie jest właśnie następstwem tej zmiany stosunków.
Myśli i aforyzmy o etyce lekarskiej, Władysław Biegański
Reprint wydania z 1899 roku
Wydawca: Okręgowa Izba Lekarska w Częstochowie, 2017
ISBN: 978-83-930385-7-2
Władysław Biegański (ur. 28 kwietnia 1857 w Grabowie nad Prosną, zm. 29 stycznia 1917 w Częstochowie) – polski lekarz
internista, doktor medycyny, logik, filozof, działacz społeczny. Zajmował się niemal wszystkimi dziedzinami medycyny, szczególnie
chorobami zakaźnymi, diagnostyką chorób i logiką w medycynie.
wróć | w górę